Wydarzenia z ubiegłych dni


Tak jak obiecałam dodaję nową notkę, a dzisiaj umieszczę mini recenzje smakołyków i opowieść o naszym udanym i nie udanym spacerku. Tak, więc zapraszam.

Smakołyki wdawały się o wiele lepsze niż są w rzeczywistości. Niby są zaznaczone kwadraciki, ale po nich w ogóle nie da się rwać (mogłam spróbować nożyczkami o.O). Psiakowi chce się po nich bardzo dużo pić. Nieco większe kawałki bez problemu przyczepiają się do podniebienia, więc to żaden rarytas. Na razie mogą powiedzieć o nich tyle, może wam się lepiej sprawdziły.
A oto "mój" nowy wynalazek, żeby zawsze wszystko było świeże:



Podsumowanie:
+cena
+ilość-10 sztuk
+dostępność

-nie ma możliwości łamania na drobniejsza, jakby to mogło się wydawać
-psiak pije po nich więcej niż po innych
-prawie zawsze przyklejają się do podniebienia
Nie kupiłabym ich na drugi raz.

A teraz nasz udany i nie udany spacer:
Zacznę od tego felernego, ponieważ wydarzył się dzień wcześniej.
Wyszłam sobie z psiakiem tak jak zawsze, tam gdzie kończą się zabudowania spuściłam ją ze smyczy. Idziemy sobie, wszystko w porządku. Zawołałam ją od razu przyszła. Chwilkę porobiłyśmy sztuczki i idziemy sobie dalej. Nasza trasa zawsze obejmuje drogę koło cegielni. Tak i tego dnia tamtędy szłyśmy. Ostatnio wielkie prace na cegielni, a tam są chyba 3, albo 4 psiaki mniejsze od Pusi. Idziemy dalej mamy przechodzić koło drogi do cegielni, a tam jeden szczek, oczywiście wszystkie psiaki puszczone. Wbiłam 6 i pędzimy speedem do domu, a psiak daleko przede mną. Dałyśmy radę. Nie satysfakcjonował mnie ten spacer, więc chciałam odbić w drugą stroną i chodniczkiem iść koło piekarni i się wrócić. Dochodzimy do chodnika, ale musiałyśmy się wrócić, bo Punia panicznie przestraszyła się szybko jadącego samochodu. I z naszej trasy nici, więc poszłyśmy do domu dalej leniuchować.


I nasz bardzo udany spacer.
Szłam z psiakiem tak jak zawsze, przed cegielnię zauważyłam jakąś polną dróżkę, więc idziemy. Idziemy, idziemy i idziemy. Psiak cały czas korzysta z wolności, myślę sobie, że za chwilkę zacznie się las to się wrócimy. Idziemy dalej, a to jeszcze 2 metry może zaraz zawrócimy. No i zawróciłyśmy, jeszcze parę metrów i wyszłybyśmy w całkowicie innej wiosce. Dalej poszłyśmy drogą w prawo. Po kilkunastu metrach doszłyśmy do chodnika i do domu. W sumie przeszłyśmy około 3 kilometrów w ciągu godziny. Ja bym mogła iść dalej, ale psiak chyba już niekoniecznie. 
Od razu chciałabym przeprosić Pikusia i jego właścicielke, bo pod ostatnim jej postem napisałam, że my nie mamy warunków do jazdy z psiakiem rowerem. A to jest właśnie bardzo dobra droga: polna, nie jadą żadne samochody, piesi, inne zwierzęta. Po prostu iść i korzystać z natury. Aż jadę dzisiaj z psiakiem tą dróżkę, tylko się wrócimy gdzieś tak w połowie, żeby nie wychodzić na chodnik.

I trochę zdjątek, z wczorajszego spacerku.







9 komentarzy:

  1. Fajny wynalazek,smaczki ok, szkoda tylko, że nie da się ich połamać :c
    Super zdjęcia :) Pozdrawiamy Ola i Piano

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie że znalazłaś takie miejsce na spacerki i przejażdżki rowerowe. U nas niestety nie ma takich fajnych polnych dróżek.

    Pozdrawiamy
    Evily i Daisy

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszamy na wieś, a na pewno coś się znajdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu nie wchodzicie do lasu? Gdybym tylko miała blisko las, na pewno często bym do niego zachodziła, a tak, to musimy samochodem przejechać parę dobrych kilometrów.

    Pozdrawiamy,
    H&M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście też bardzo lubię las, ale w pobliżu tego byłam pierwszy raz. Dźwięk szeleszczących, suchych gałęzi to na pewno nie przeżycie na pierwszy raz (za dużo filmów się naoglądałam). Jeszcze trochę zaufam temu miejscu i na pewno się wybierzemy w głąb lasu. Pozdrawiamy R&P

      Usuń
  5. Fajne tereny na spacerek. My niestety takich nie mamy :( Co do smakołyków to łamią się ale nie łatwo i faktycznie pies strasznie po nich pije :/ Ale z tym że się przyklejają do podniebienia nie słyszałam
    Pozdrawiamy
    Ala i Luna

    OdpowiedzUsuń
  6. Widziałam te smakołyki były 2 opakowania w cenie jednego. Jednak ich nie wzięłam bo przekonała mnie mama że jest ich mało i nie żałuję, że ich nie wzięłam, chociaż na początku bardzo chciałam. No to super, że znalazłyście drogę na rowerek to bardzo fajnie móc jeździć tak z psem szczególnie kiedy sprawia mu to radość :)

    Pozdrawiam i Pikuś też ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny ten wynalazek :) Ładne zdjęcia z tego spacerku. Śliczna suczka.
    Zapraszam na konkurs: http://przyszopceuszatych.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale chyba nie skorzystam. Pozdrawiam :)

      Usuń

Dziękuję, za każdy komentarz.
Przesyłajcie linki do swoich blogów, a na pewno zajrzę :)

Zaprojektowane z przez Fursora